Realne zagrożenie czy polityczny spisek?

Do dość nietypowych wydarzeń doszło 24 maja 2021 roku na Białorusi.

Samolot lecący z Aten do Wilna został przejęty przez białoruski myśliwiec. Pod groźbą zestrzelenia został eskortowany do Mińska, gdzie miał odbyć awaryjne lądowanie. Jak się okazało, powodem takiego zachowania był rzekomy alarm bombowy zakładający podłożenie na pokładzie samolotu ładunku wybuchowego. Po uziemieniu maszyna została dokładnie sprawdzona przez saperów. Zgodnie z informacjami obsługi lotniska, nie wykryto żadnego zagrożenia.

Terrorysta na pokładzie?

Z biegiem wydarzeń okazało się, że na pokładzie tego akurat samolotu znajdował się białoruski opozycjonista Roman Pratasiewicz, redaktor niezależnego medium informującego Białorusinów o poczynaniach rządu. Przez Łukaszenkę uznany jest za zaangażowanego w działalność terrorystyczną. Zdaniem opozycji, uziemienie samolotu było zatem zaplanowaną od początku operacją, której jedynym celem było zatrzymanie nieprzychylnego partii mężczyzny. Z uwagi na fakt, że Białoruś jest jedynym europejskim państwem, w którym nie zniesiono kary śmierci, Pratasiewicz wielokrotnie obawiał się, że straci życie gdy tylko wróci do ojczyzny.

Choć przejęcie samolotu przez Białoruś, gdy ten znajdował się w przestrzeni powietrznej jej państwa było działaniem legalnym, wiele państw odniosło się do tego krytycznie. Potępiając podstęp jakiego dopuścił się Łukaszenka wielokrotnie podkreśla się, jak ważne z punktu widzenia demokracji są niezależne media i prawo słowa.

O autorze: admin

Może Ci się również spodobać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Required fields are marked *